Pierwsze Dni W Poznaniu
tags: polish poznań
06 Jul 2011 19:13
Nowe miasto, nowi ludzie, nowa praca, nowe wyzwania…
Zacznę od idiotycznych rzeczy. Po godzinie 20-ej w mieście zapada zmrok. A latarnie uliczne nie świecą. Dlaczego? Cholera wie.
Druga rzecz — przejazdy tramwajowe — niektóre są tak fatalne, że przejeżdżając przez nie z prędkością 30 km/h wybijamy sobie zęby (a przez skrzyżowanie można teoretycznie przejechać z prędkością 70 km/h, bo większość dwupasmówek w Poznaniu ma podniesioną dozwoloną prędkość).
Następnie, egoistyczni kierowcy — ostatnio byłem świadkiem przejazdu karetki pogotowia typu S na sygnale przez skrzyżowanie. Światło dla karetki: czerwone. W poprzek przejechały przed karetką dwa samochody — powiedzmy, że niebezpiecznie byłoby im się zatrzymywać, więc przejechały, po tych dwóch jakiś kierowca z zacięciem rajdowca, pseudosportową Renówką Clio docisnął gaz do dechy i opuścił skrzyżowanie (pomimo początkowo sporego dystansu do pierwszej pary aut) zaraz po tych feralnych dwóch. Myślałem, że karetka już przejedzie, ale nie, z dynamiką wozu z węglem przez skrzyżowanie w poprzek drogi karetki przetacza się jeszcze duże czarne BMW. Karetka przejeżdża dopiero za nim. O ile dobrze kojarzę karetka S jest pierwszą wysyłaną w razie nagłego wypadku, jeśli nie ma dostępnej karetki R. Ta konkretna karetka mogła więc jechać w celu ratowania życia. Gratulacje dla Poznańskich kierowców (dodam, że karetki SĄ słyszalne z daleka, nie wyskakują nie wiadomo skąd). Podobna sytuacja ostatnio ze strażą pożarną. Korek przez który przeciska się straż pożarna. Kierowcy starają się zjechać "w jodełkę" na boki oprócz autobusu wycieczkowego (bo po co) i Renault Clio (jakaś zła passa?) stojącego przede mną (no bo krawężnik był wysoki, więc po co się kłopotać). Pojazd straży ruszył dopiero po włączeniu się zielonego światła i lekkim rozluźnieniu się pasów.
Do grupy kierowców kieruję także następne zażalenie: nieużywanie kierunkowskazów. Rozumiem, że nie zawsze ma się ochotę przesunąć palcem manetkę o te parę centymetrów, ale jeśli zamierzasz przejechać mi 20 cm przed maską zmieniając pas ze skrajnie lewego na skrajnie prawy, to chociaż mignij mi kierunkiem, żebym miał chociaż jakąkolwiek szansę przewidzieć Twój manewr.
I jeszcze jedno, na ogół kierowcy są życzliwi, zmiana pasa nie stanowi żadnego problemu, włączenie kierunkowskazu powoduje niemal natychmiastowe wytworzenie się luki, którą dla zachowania płynności ruchu od razu zajmuję, jednak ostatnio pomimo prawie dojechania do końca kończącego się pasa i trzymania włączonego kierunkowskazu przez cały ten odcinek musiałem dosłownie się wpychać na sąsiedni pas i jeszcze zostałem strąbiony. Ech.
Teraz trochę przyjemniej. Budynek, w którym aktualnie pracuję jest całkiem przyjemny, miejsce jest fajnie i naturalnie oświetlone, praca z dużym projektem całkiem dużym wyzwaniem (podobnie jak praca w Wikidocie). Dostałem już uprawnienia do prawie wszystkich usług, które muszę wykorzystywać w pracy, komputer również pojawił się na moim biurku i poza drobnostkami, które są w trakcie załatwiania wszystko jest fajnie. Podoba mi się, że w moim dziale mogę swobodnie korzystać z narzędzi, dzięki którym praca jest przyjemna i owocna.
Czekam na założenie porządnego Internetu i kablówki. 30 czerwca zacząłem to załatwiać, a dopiero 8 lipca będę miał podłączenie (jak dobrze pójdzie). Trochę sobie lecą w kulki z terminami, no ale co mogę zrobić (dla porównania w Toruniu czas założenia Internetu z Multimediów na starówce to maksymalnie 3 dni robocze). No ale po zasięgnięciu opinii pracowników i Poznaniaków na temat ociągającego się dostawcy, jak również po porównaniu innych ofert, postanowiłem uzbroić się w cierpliwość i poczekać na podłączenie…
W międzyczasie korzystam z Internetu Heyowego (9,08 za "nielimitowany dostęp do Internetu"). Po miłym wspomnieniu wykorzystaniu 1086561666% przyznanego limitu (25 MB/7 dni na próbę za darmo) podczas przeprowadzki do biura na starówce, po przekroczeniu którego prędkość miała spaść do "mniej niż można sobie wyobrazić" kbit/s a nie spadła, zdecydowałem tym razem zakupić pakiet 30-dniowy za te niecałe 10 złotych licząc, że znowu nie przytną przepustowości. Niestety tym razem system obcinania zadziałał już po 120 MB (czyli około 1 dniu korzysztania z netu) i prędkość spadła nawet poniżej tego co przytoczyłem wcześniej. Dodatkowo (co według mnie jest zwykłym chamstwem) Internet przestał być nie tylko szybki ale również polegalny-na (reliable). Połączenia zaczęły się zrywać, nowe połączenia odrzucać a stare stopować na minuty (zamiast po prostu działać baaaaaardzo powoli, co byłoby zgodne z regulaminem i zwykłą kulturą). Na szczęście znalazłem również sposób na poradzenie sobie z tym problemem i zamiast niestabilnego, długo myślącego by potem tylko stimeoutować połączenia, mamy połączenia, które się zrywają dość często, za to już po sekundzie-dwóch od zepsucia. Ponadto łączność jest odzyskiwana w ciągu około sekundy, więc oprócz 2000% większego zużycia klawisza F5 i konieczności wczytywania niektórych stronek po 40 razy, Internet jest w miarę używalny. Tęsknię za stabilnym połączeniem.
Kolejna nieciekawa rzecz: jakiś chuj ukradł mi rower z piwnicy starego mieszkania. Mamy pewne podejrzenia z Martą, bo jest niemal pewne, że zrobił to ktoś, kto wiedział o naszej przeprowadzce (oraz wiedział, którą piwnicę okupowaliśmy). Niech mu się jaja wkręcą w łańcuch za świństwo, które zrobił!
Pozdro dla ekipy z Torunia!